środa, 28 marca 2012

Rozdział V

- Jestem Laura... - odpowiedziałam mu niepewnie, wyciągając dłoń w jego stronę
I w tym momencie zauważyłam u niego w oczach takie hmm... iskry. Nie mam pojęcia czym było to spowodowane. Może bał się odrzucenia z mojej strony. A jak mogłabym opisać chłopaka ? Był wysoki. Jak na moje oko, miał taki wzrost jak Harry i może około 18 lat.
Ciekawi mnie to, od kiedy tutaj mieszka. A jeżeli to on jest tym nowym chłopakiem, co ma dojść do naszej szkoły ? Chyba nie, bo nie wyglądał na ucznia, który może mieć 15-16 lat. Więc to odpadało. Może przyjechał tutaj, bo ma jakąś rodzinę? Lecz bez sensu byłoby zawieranie znajomości z kimś, kogo można było już nigdy nie spotkać.
Zastanawiało mnie jedno. Jak mam rozumieć to, że pojawił się w moim śnie ? Przecież ja go nigdy nie widziałam. Ciekawi mnie również to, jaka będzie reakcja Isabell. Czy według niej, to dobry pomysł żebym się z nim poznała. Najgorsze jest to, że nie wiem jak mam go traktować. Jak zwykłego kolegę/znajomego, czy raczej go unikać. Zrobiła się niezła plątanina.
Wieczorem zabrałam się do nauki. Przy książkach siedziałam około dwie godziny. W tym czasie do domu weszli rodzice.
- Cześć dzieci. Jest tutaj ktoś ? - zawołała z dołu mama
- No jestem. - powiedziałam niemalże do siebie
- Siema wszystkim ! - usłyszałam Harrego.
- Zejdźcie tutaj na sekundę a ty Haryy, wyłącz komputer. - powiedział głośniej tata
Zeszłam na dół. Rodzice czekali tam z LILY ? O nie, tylko nie to.
Lily to nasza kuzynka od strony mamy. Ma osiem lat i potrafi być nieźle wkurzająca. Ubiegłego roku musiałam iść z nią do kina na jakiś durny film o kucykach czy koniach... Szkoda gadać. Kiedy wychodziliśmy z sali znajomych, spotkaliśmy moich znajomych. Ona niestety wiedziała że ich znam, postanowiła wykorzystać sytuację i co zrobiła... ? Na cały głos powiedziała ' Czemu zaczęłaś płakać, kiedy ten konik prawie umarł ? '
Najlepsze jest to, że nie płakałam. Kiedy ziewam, oczy napełniają mi się łzami... Potrafiła to nieźle rozegrać a moi znajomi wypominają mi to do dziś.
- Kochanie Lily u nas zostanie na kilka dni, ponieważ wujek i ciocia pojechali w ważną delegację. - tłumaczyła mama
- Jaaaa...k się cieszę. -musiałam to poprawić, ponieważ mama zaraz się krzywo popatrzyła. Chciałam wypalić coś w stylu 'Ja się nią nie zajmuję !!'.
Usłyszałam jak Harry schodzi na dół. Tylko się odwróciłam, a on nagle zaczął biec po schodach na z powrotem na górę . Hmm... dlaczego ? Kochał Lily tak jak ja.
- Harry skarbie, pozwól na chwilę. - powiedziała mama
- Ja z nią nie śpię... - powiedzieliśmy jednocześnie z Harrym i tatą.
Zerknęłam na mamę jeszcze błagalnym wzrokiem.
- Zobaczymy... - dokończyła
- Idę na górę, muszę się uczyć - oznajmiłam i wybiegłam po schodach
- A ja... ja też muszę się uczyć. - powiedział Harry i dogonił mnie
- Harry, nie umiesz kłamać. - powiedział nieźle rozbawiony tata
- Dokładnie. - powiedziałam wchodząc do pokoju
Usiadłam na fotelu, wyciągnęłam laptopa, kiedy weszła Lily. Tak, miałam się uczyć.
Zaczyna się. Ja nie mam zamiaru nigdzie z nią wychodzić, ani spełniać jej zachcianek. Kiedy tyko wydobyła z siebie jedno słowo, miałam jej serdecznie dosyć.
- Cześć. - zaczęła troszkę niepewnie - Pobawimy się w coś... ? - ciągnęła
- Przepraszam, raczej nie teraz, muszę się uczyć - odpowiedziałam tak, aby widziała, że żałuję że nie mam dla niej czasu... ściema - może Harry znajdzie dla ciebie kilka wolnych chwil.
Lily zerknęła na mojego laptopa i wyszła z pokoju bez słowa.
Z jednej strony jest przeurocza, lecz z drugiej, czai się prawdziwe zło.
Resztę wieczoru przesiedziałam w pokoju. Słyszałam z pokoju mojego brata, że się bawili. Hmm... nieźle musiało to wyglądać. Coś czuję, że on będzie miał jej dość już na najbliższe dni.
Rano kto mnie obudził ? Nie, to nie budzik - błędna odpowiedź. LILY. Muszę chyba się zamykać na noc, przez te najbliższe kilka dni.
- Wstawaj! Już prawie siódma ! - zaczęła krzyczeć
- Idź mi stąd.
Przez najbliższe dwadzieścia minut byłam nękana przez 8 - letnie dziecko. Nie miałam wyboru, wstałam jeszcze przed budzikiem. Cud. Ubrałam się i zeszłam do kuchni. O dziwo, HARRY już tam siedział. Popatrzyłam na niego.
- Jej, jakie włosy. - powiedziałam, drwiąc z niego troszkę. Burza loków - dosłownie.
- Spadaj, dobra ? - odpowiedział obojętnie.
- Okaj. Kto spał z tym potworem ? - zapytałam mamę
Mama brodą wskazała na Harrego. Wybuchłam śmiechem. Za to oberwało mi się kawałkiem pomidora. Miłe uczucie, polecam serdecznie.
Do szkoły wyszłam razem z bratem. Poprosiłam go żeby opowiedział mi, jak to się wczoraj nieziemsko bawił z kuzynką. To było tak: Bitwa na poduszki, berek w pokoju o wymiarach dość małych, bitwa na poduszki i tak w kółko. Takie niezdecydowane dziecko. Nie chciałam się znaleźć w jego skórze. Moje przeczucia były takie, że to dziś będzie moja kolej nocowania z nią.
Jak minął dzień w szkole ? Całkiem nieźle. Okazało się, że nowym uczniem był Matt. Fajnie, byłam pierwszą osobą która go poznała - miałam się czym lansować. Zamieniliśmy kilka słów, coś tam o tym jak mu się szkoła podoba i podobne. Mogłam więc wywnioskować że czuje się tutaj fajnie. Co słychać u Isabell. Nic ciekawego, kręci się kręci - tak jak ten tydzień.
Akurat ten dzień zleciał dość szybko. Nie działo się nic ciekawego. Bardzo fajnie, cieszę się. W nocy nawiedził mnie ten sam sen, co kiedyś z udziałem Matta, teraz jak już znam jego imię to patrzę na to z innej perspektywy, lecz dalej to wszystko jedna wielka niewiadoma. Nawet ta sama godzina. Coraz dziwniej, coraz gorzej.


Cześć wszystkim. :)
Dziś nic specjalnie się nie dzieje, rozkręcę akcję - spróbuję. Dzięki za komentarze do poprzedniego rozdziału. Aż jeden, serio dzięki.

Trzymajcie się.












poniedziałek, 27 lutego 2012

Rozdział IV

- W porządku. To cześć. - odpowiedział, podniósł swój rower i pojechał w swoją stronę.
Normalnie bym go zatrzymała, żeby mnie odprowadził, lecz byłam w takim szoku, że nie mogłam nic innego powiedzieć niż głupie ' Mieszkam niedaleko... dojdę '. Nie wiem jakim cudem, nieznajomy chłopak ze snów, pojawił się oficjalnie w moim życiu. Dziwne uczucie - takie mieszane. Działo się coś dziwnego w moim życiu - taki jeden, wielki kłębek. Najpierw jakiś dziwny sen, potem ktoś mnie śledzi, a teraz ten chłopak.Postanowiłam teraz o tym nie myśleć, tylko wrócić jakoś do domu. Obejrzałam się jeszcze za siebie. lecz chłopak już zniknął.
 Weszłam do domu. Ściągnęłam kurtkę, buty. Mama zjawiła się w drzwiach od korytarza.
- Gdzie się teraz chodzi ? - zapytała, krzyżując ręce
- Byłam odprowadzić Isabell. - odpowiedziałam obojętnie
- Nic nam nie powiedziałaś. Martwiliśmy się z ojcem.
- Nie było mnie tylko 15 minut, a po drugie... - nie dokończyłam, mama mi przerwała
- Co Ci się stało w czoło, siniaka masz ? - zapytała
- Wydaje ci się... - zasłoniłam ręką czoło i szybko poszłam do siebie
Stanęłam przed lustrem. Ślad po wypadku nie był duży, ale widoczny. Nie przejęłam się tym specjalnie. Wzięłam laptopa, położyłam się na swoim miękkim łóżku i chciałam zobaczyć co nowego w Internecie.
Dziwne, że nie opisałam jeszcze swojego pokoju. Więc, wcale nie jest taki duży. Podłoga pokryta jest panelami, ściany są koloru bordowego. Na jednej jest naklejona ogromna tapeta z jakimiś wzorkami i napisami . Podoba mi się do dziś. Biurko jest niewielkie i chyba przez to że wszystko na nim jest. Mam go tylko kawałek, by jakoś odrobić zadania domowe. Obok niego jest szafa. Na osobnej ścianie, zwisa półka ze starymi figurkami i albumami oraz książkami. Moje łóżko było dwuosobowe. Na jednej stronie spałam ja, a na drugiej laptop i moja kotka. Wydaje się dziwne, że śpię z laptopem, lecz znam ludzi, którzy nie z takimi rzeczami sypiają. Obok łóżka stoi okrągły, biały fotel. Myślę że łatwo możecie sobie wyobrazić to miejsce.
A co nowego w Internecie? Hmm... Nic. Wszystko po staremu, nic się nie zmienia. Weszłam na Facebooka, pojawiło się 7 zaczepek. Oddałam. Jak już zaczęłam, to przecież nie mogłam się poddać. Po pięciu minutach miałam tej zabawy dość. Jeszcze przez około dwie godziny przeglądałam różne stronki. Koło północy poszłam pod prysznic, zawołałam kotkę i poszłyśmy spać.
Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi.
- Harry! Otworzysz!? - zaspana, zakrzyczałam do brata
- Tak, bo to do mnie.
Boże, mamy ranek a on już zaprasza kolegów. Spojrzałam na zegarek. Jednak nie taki ranek. Było przed godziną 13. Postanowiłam wstać. Związałam włosy w koka i zeszłam na dół.
- Cześć... Laura. - powiedział Louis stojąc w korytarzu z zdziwioną miną
- Hej. Co taka mina ? - zapytałam go
- Em, fajnie wyglądasz.. - odpowiedział łobuzersko się uśmiechając
Tak, wyglądałam fajnie. Bluzka XXL - Harrego, krótkie spodenki i moja - już - brzydka fryzura
- Aa, wiem to. - powiedziałam szczerząc się
Na bosaka popędziłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Co dziś ? Dwie kromki z NUTELLĄ. Mniam.
Rzadko kiedy jem w kuchni. Moją jadalnią jest fotel przed telewizorem. Usiadłam wygodnie, naciągnęłam koszulkę na kolana i przełączyłam na kreskówki. Postanowiłam dziś dać na spontan, niech się dzieje co chce.
Jest godzina 15, a ja dalej robię to, co dwie godziny temu. Czas się ogarnąć. Wstałam, poszłam się przebrać w dresy i wyszłam na dwór. Ktoś nagle mnie zaczepił. Natychmiastowo się odwróciłam.
- Cześć. Słuchaj, przepraszam że wczoraj wieczorem cię zostawiłem po tym naszym wypadku, ale mi się spieszyło - powiedział chłopak
- Ee, jasne, spoko. Rozumiem - powiedziałam do niego
Jeju, on jest jeszcze ładniejszy niż w tym śnie. Wysoki brunet, niebieskie oczy...
- Mam nadzieje że się nie gniewasz ? - zapytał
- Nie, nie gniewam się. Było ciemno, mogłeś mnie nie zauważyć. - przeciągałam, widziałam jak popatrzył się na moje czoło - tak, to taka mała, chwilowa - mam nadzieję - pamiątka - uśmiechnęłam się lekko
- Zejdzie szybko. - uśmiechnął się - nazywam się Matt. - wyciągnął dłoń w moją stronę
Nie wiedziałam co mam zrobić. Czy go poznać, czy w pewnym sensie odrzucić ?


Cześć. Więc dziś rozdział IV. Nic specjalnego się nie działo. Rozdział w 10% powstał przy pomocy Kaśki. Dzięki ;) 
Pozdrowienia również dla Oli. Nie załamuj się, to nie koniec świata... ;)
Jakieś pytania ? GG : 36014961

wtorek, 21 lutego 2012

Rozdział III

- Halo ? Dzień dobry, jest może Isabell ? - zapytałam
- O, cześć Laura. Jest, jest. Chcesz ją do telefonu ? - odpowiedziała mi pani Eve
- Tak, poproszę. - wybełkotałam
Słyszałam jak pani Eve zawołała Isabell. Nawet dwa razy. Po kilkunastu sekundach była przy słuchawce.
- Tak słucham ?
- Hej Is. Czemu nie odbierasz na komórkę ? - zapytałam
- Aaa bateria mi padła.
- Okej, mniejsza z tym. Przyjedziesz do mnie ? Jutro wolne od szkoły.
- Spoko. Daj mi 15 minut i będę u ciebie. - 'czułam' że się uśmiechnęła
- Mhm, to do zobaczenia. - powiedziałam i się rozłączyłam.
Nie minęło 15 minut a na domofon ktoś zadzwonił. Na stówę była to Isabell. Otworzyłam furtkę, weszła.
- Boziu, ale zimnota. - powiedziała ściągając kurtkę.
- Tsa, ma być jeszcze zimniej więc UWAGA, bo w drodze do mnie niedługo zamarzniesz. - zaśmiałam sie i wyszłyśmy do góry.
- Ej Laura, słuchaj grzebałam coś na temat coś tego twojego snu. - powiedziała rzucając się na moje łóżko.
- Tak ? No i o czym może w nim chodzić ? - zapytałam szybko
- Wiesz co, to jest taka dziwna mieszanka. Tam chyba była ławka, nie ?
- No, tak tak.
- Właśnie. W mojej ' księdze ' - powiedziała to słowo, robiąc cudzysłów w powietrzu - jest napisane że ławka oznacza jakąś przygodę miłosną, czy coś takiego. Było też coś o rozstąpieniu ziemi. Poszukałam tego pod trzęsieniem ziemi. Oznacza to : jakieś zmiany, coś niestałego. Tak to rozumuję. Więc wiesz... Wszędzie jest inaczej napisane.
- Rozumiem Cię. - powiedziałam - Dzięki że coś poszperałaś na ten temat.
- Nie ma za co. - powiedziała uśmiechając się
- Ale to nie koniec tego wszystkiego, jak szłam wczoraj ze szkoły to mnie chyba ktoś śledził ... - powiedziałam trochę niepewnie
- E tam, śledził... - Is machnęła lekceważąco ręką - Może po prosu ktoś szedł w twoją stronę.
- Nie wydaje mi się. - skrzywiłam się - Zaczął iść za mną, gdy przechodziłam przez park.
- Hmm... Dużo teraz ludzi się szwenda po parkach, ulicach. - odpowiedziała dalej nie przejmując się tym - Pooglądamy jakiś film ? - zapytała
- Jasne, na co masz ochotę ? Może ' 'Egzorcyzmy Emily Rose" ?
- Horror, tak kojarzę ?
- Horror, horror.- uśmiechnęłam się do niej
- Ok, idź zrób popcorn i przynieś coś do picia. - poruszyła zabawnie brewkami
- Robi się.
 Po niecałych dziesięciu minutach byłam już na górze. Tak coś czułam że dziś mi nie wyszedł.
- Ej chyba mi się spalił... - skrzywiłam się lekko, otwierając opakowanie.
- Nie, wcale. - powiedziała Is zerkając do papierowej torebki - zjedz sobie to sama, całe czarne. - zaśmiała się
- Harry to zje. Lubi to. - zaczęłam się śmiać
- Haha. Ej dobra, oglądamy? - zapytała, jeszcze rozweselona Is
- Jasne. - odpowiedziałam włączając DVD
Film, nie muszę o nim dużo opowiadać, oparty na faktach. Jest naprawdę straszny. Żal mi takich ludzi, którymi ' miota ' szatan. Oglądając go, odchodziłam myślami. Nurtowały mnie pytania typu: ' Co by było gdyby taki los przydarzył się mnie, komuś z mojej rodzinie, lub mojej przyjaciółce - Isabell? '
Lecz wracając do filmu, główna bohaterka - kiedy zmarła, jeszcze w tak tragiczny sposób - była bardzo młodą dziewczyną. Warto obejrzeć ten film...
W najgorszych momentach miałam przy sobie Is, oraz moją małą kotkę - Sumi. Trochę mnie przestraszyła gdy weszła pod koc. Film zakończył się po jakiś dwóch godzinkach. Później jeszcze z Isabel plotkowałyśmy - jak to. Dowiedziałam się nawet, że do szkoły ma dojść nowy. Byłam ciekawa jak tutaj będzie się sprawował... Okej, nie o to mi chodzi. Myślałam o jednym: ' Jak będzie wyglądał ? ', a nie jak będzie się sprawował. Jaką nastolatkę i kogo to obchodzi jakie będzie mieć sprawowanie... Podobno ma chodzić do klasy 'c'. Coś mi się wydaje że panienki z tamtej grupki go szybko zgarną. Jeszcze chwilę rozmawiałyśmy i Is rzuciła.
- Nom, to ja będę spadać. - powiedziała wstając z łóżka - co z naszym popcornem ? - uśmiechnęła się
- Zaraz mu go zaniosę. - odpowiedziałam - ale zostań jeszcze chwilkę.
- Nie, nie. Spadam, bo już po 21. Chodź mnie kawałek odprowadź.
' Odprowadzić ' - Teraz ? Jest ciemno, boję się... O czym pomyślałam, każdy się może domyślić. O tym chłopaku co - prawdopodobnie - za mną szedł wieczorem. Jeszcze teraz tak późno. Is chyba zauważyła ten strach w moich oczach.
- Co jest grane ? - zapytała
- Nie, nic. Możemy schodzić na dół. - odpowiedziałam szybko zabierając popcorn

- Harry, chcesz popcorn ? - zapytałam go, lecz najwyraźniej mnie nie słyszał bo czytał książkę i miał słuchawki na uszach - HARRY! - powiedziałam nieco głośniej
- Co ty kobieto chcesz ? - zapytał ściągając je
- Może popcorn ?
- Jasne, dawaj. - odpowiedział
Zawinęłam go, żeby się nie rozwalił i rzuciłam na drugi koniec pokoju. Złapał i zajrzał do środka.
- Yy, co to jest ? - zapytał ze skwaszoną miną
- Trochę się spalił. No ale smacznego. - odpowiedziałam mu i szybko zeszłam na dół do Isabel, która czekała na mnie gotowa. Zarzuciłam kurtkę i szalik, założyłam kozaki i wyszłyśmy.
- Może spotkamy się jutro ? - zapytała Is
- Nie wiem , zobaczę jeszcze. - uśmiechnęłam się do nie. Coś jednak czułam, że będę mieć zajęcie na jutro.
Kawałek drogi przeszłyśmy rozmawiając o tym chłopaku, co ma dojść. Dowiedziałam się, że mieszka gdzieś w moich okolicach. Robiło się coraz zimniej, więc postanowiłam zawrócić.
- Hej, ja będę zawracać. Dojdziesz, co ? - zapytałam zerkając na Is
- Jasne, spoko. Do zobaczenia może jutro. Trzymaj się.
- Pa, do zobaczenia. - odpowiedziałam i odwróciłam się.
Wcześniej zobaczyłam nieznajomego chłopaka, który szedł kawałek przed Isabel. Przyspieszyłam, bo dostałam małej obsesji,  na punkcie nieznajomych. Włożyłam więc słuchawki do uszów, włączyłam MP4, ręce schowałam do kieszeni i postanowiłam zatopić się z muzyce.
Nagle poczułam mocne uderzenie w głowę. Później ? Później nie wiem co się działo...
- Hej, wszystko w porządku ? - zapytał mi obcy głos
- Tak, już prawie ok. Co się stało ? - wcale się nie orientowałam. Podejrzewałam że uderzyłam głową o chodnik.
- Jechałem BMX'em , nie widziałem cię i... mały wypadek.
- Aha, okej... - pomału próbowałam się podnieść, pomógł mi.
- Na pewno wszystko w porządku ? - zapytał jeszcze raz - Dojdziesz do domu ?
- Mieszkam niedaleko ... - wtedy spojrzałam na niego. To był chłopak ze snów. - ... dojdę.
Po takim wypadku, taki szok. Może mi się coś przewidziało ? Nie wiem, nie wydaje mi się... Nigdy wcześniej go nie widziałam w tych okolicach. Jeżeli to ten nowy chłopak ?

cześć wszystkim. III rozdział ;) co sądzicie ? troszkę dłuższy niż dwa pozostałe no ale to nic... komentujcie jeśli się podoba. jakieś pytania ? GG : 36014961


poniedziałek, 23 stycznia 2012

Rozdział II

' To jest tam. Tym miejscem jest opuszczony budynek na końcu mojej ulicy. Jest inny, nie wiem dlaczego. Ładny, odbudowany. Słyszę piosenkę, nie znam jej, nie wiem skąd ona jest odtwarzana. Czuję się tam dziwnie, wydaje mi się że zaraz się coś stanie. Przypatruje się wszystkiemu. W oczy rzuca mi się stara, drewniana, zniszczona ławka. Nagle wszystko się zmienia. Robi się ciemno, chociaż słońce nadal widnieje na niebie. Rozglądam się dookoła. Zauważam jakiegoś mężczyznę lub chłopaka, trudno mi to określić. Nagle ziemia się rozstąpiła... '
Obudziłam się, szybko usiadłam na łóżku. Byłam cała spocona, przerażona. Chciałam spojrzeć na zegarek w telefonie, lecz był wyłączony. Dlaczego? Przecież był naładowany, a jak szłam spać nastawiałam budzik... Działo się coś dziwnego. Po dwóch próbach włączył się bez szwanku. Była godzina 02:55. Położyłam się. Próbowałam zasnąć lecz nie mogłam. Do godziny czwartej nie spałam.
Dzwoni budzik. Jestem niewyspana. Nie dziwię się temu. Biorę lekki poranny prysznic, ubieram się i schodzę na dół. Harry i rodzice już jedzą śniadanie. Fajnie razem wyglądali.
- Cześć wszystkim ! - powiedziałam zeskakując z dwóch ostatnich schodków.
- Cześć skarbie, jak się dziś spało ? - zapytała mama, całując mnie w czoło.
- A nie wyspałam się i takie tam... - machnęłam ręką i ruszyłam w stronę lodówki.
Wyciągnęłam mleko i płatki z szafki. Na szybko, ulubione danie i w drogę. Uporałam się ze śniadaniem i wyszłam do szkoły z Harrym. Po drodze coś tam nucił pod nosem. ' Gdzieś słyszałam tą piosenkę' - pomyślałam. Od razu skojarzyła mi się z moim dzisiejszym snem.
- Harry, jak się nazywa ta piosenka ? - zapytałam podnosząc wzrok na niego.
- Ee. Nie pamiętam... - skrzywił się lekko.
- Aha, to jak sobie przypomnisz to mi daj znać. - uśmiechnęłam się do niego.
- A po co ci to ?
- Potrzebne, już nie ważne do czego. - chciałam to zakończyć.
Czułam potrzebę rozwiązania sensu tego snu. Był dziwny, podejrzany.. Do szkoły doszliśmy z niecałe piętnaście minut. Rozeszliśmy się z Harrym bez słowa. Schodząc do szatni, zaczepiła mnie Isabel. Nie zauważyłam jej nawet...
- Hejka Laura. Co tam ?- zapytała dziewczyna.
- Wszystko ok. - uśmiechnęłam się do niej. - Miałam dziś strasznie dziwny sen. Pomożesz mi go rozkminić, bo ty się lubisz w to bawić... - zaśmiałam się, zakładając trampki.
- Masz rację. Więc powiedz mi co ci się fajnego przyśniło.
Tak, Isabel lubiła się bawić w takie ' zabobony '. Wierzyła w to. Nie wiem czy to dobrze czy nie. Jest zwariowana, pozytywnie nastawiona do wszystkiego. Jeśli chodzi o jej wygląd to była ładna... Carne długie włosy z grzywką. Piwne oczy i duże usta. Cieszyłam się z tego że miała taki sam wzrost co ja.
Opowiedziałam jej o wszystkim w drodze do klasy. Była zaskoczona, bo nigdy nie słyszała o takim śnie. W sumie każdy sen jest inny ale nie słyszała o takim, w sensie że nie potrafiła go rozgryźć. Miała problem...
Dzień w szkole minął całkiem dobrze. Nie dostałam żadnej pały z czego się niezmiernie cieszyłam.
Kiedy wychodziłam ze szkoły było już całkiem ciemno. Włożyłam słuchawki do uszy i zatopiłam się z muzyce. Te świetne chwile coś mi zakłóciło. Muzyka przestała grać. Zerknęłam na telefon, wyłączył się.
- Co jest z tym trupem... - mruknęłam do siebie wyciągając słuchawki z uszu.
Resztę drogi muzyki nie słuchałam bo telefon mi się nie chciał włączyć. Nie mam pojęcia dlaczego ale czułam że ktoś mnie obserwuje. Czułam kogoś wzrok na sobie. Kilka razy popatrzyłam do tyłu przez ramię lecz nikogo nie widziałam. Przechodziłam przez park i nagle usłyszałam szelest. Dokładniej ten ktoś, nie wiem kto stanął na gałązce która się złamała, to było dość słychać. Odwróciłam się. Przysięgam że kogoś zauważyłam. Stał przy drzewie. ' Tak jak w moim śnie... O co w tym chodzi?' Przyspieszyłam kroku ale ten ktoś nie odpuszczał. Dalej szedł za mną Nigdy nie byłam tak przestraszona jak teraz. Zaczęłam biec. ' Co ten człowiek chce ode mnie ? ' Chciałabym się zatrzymać i zapytać się go kim on jest i co ode mnie chce. Niestety nie zdążyłam. Ten ktoś mnie złapał mnie od tyłu w pasie.
- Czołem siostra ! - powiedział znienacka Harry.
- Boże drogi. Co ty wyprawiasz !? - zapytałam prawie krzycząc na niego.
- Co ja robię ? Co ty tutaj robisz teraz ?
- Idę ze szkoły. Jak możesz tak za mną całą drogę iść. Wiesz jak mnie wystraszyłeś ? - powiedziałam jeszcze przestraszona.
- Eee. Ale ja teraz wyszedłem od Louis'a.
Louis mieszkał tutaj niedaleko. Więc to nie Harry za mną szedł. Można powiedzieć że ta ' zagadka ' nie jest do końca rozwiązana.




No i jak II rozdział ? Lepszy, gorszy ? Komentujcie ;)







sobota, 21 stycznia 2012

Rozdział I

Szłam do domu. Wracałam od Isabel, mojej przyjaciółki. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał dokładnie 20:38. Eh.. Miałam być na 19:30. 'Będzie szlaban' - pomyślałam. Było ponuro, ciemno. Mżył deszcz, wiał wiatr. Nie lubię takiego czegoś. Zdecydowanie wolę lato. O takiej porze, co mam teraz byłoby jeszcze jasno.
Weszłam w boczną uliczkę, która prowadziła mnie do domu. Powiem, że to jest najgorszy odcinek tej drogi, dlatego przyspieszyłam kroku. Ta droga wcale nie była oświetlona, jedyne co było z niej widać to zapalone światła w mieszkaniach. Trochę dalej był opuszczony budynek, gdzie siedzieli tam różne typy, wszyscy dobrze wiemy co mogli tam robić. Jakieś różne odgłosy z niego dobiegały. Byłam do tego przyzwyczajona bo nawet jak jestem u siebie w pokoju, to słychać co oni tam wyprawiają. Po niecałych pięciu minutach zjawiłam się w domu. Rozebrałam się i ruszyłam w stronę pokoju. Tak jak sądziłam, mamusia mnie zatrzymała. Była opiekuńcza nawet za bardzo.
- Laura, gdzie ty się podziewałaś tyle czasu? Miałaś być o 19:30 a jest już 21. - Powiedziała do mnie, podnosząc głos. - Jeśli dalej będziesz przychodzić tak późno to dostaniesz szlaban ..
- Przepraszam. Musiałam z Isabel... dokończyć projekt na angielski. - Odpowiedziałam jej szybko. Musiałam coś szybko wymyślić.
Mama, na całe szczęście odpuściła całą rozmowę. Nie wiem co by było gdyby.. Nie chce nawet myśleć. Więc pomaszerowałam do pokoju. Usłyszałam jeszcze jak Harry coś do mnie mówił. Harry to mój brat, ma 17 lat. Wysoki chłopak o brązowych oczach i kręconych, również brązowych - włosach. Miał około 180 wzrostu. Jego hobby to deska i BMX. Słucha mocnej muzyki. Rock, metal ? - tak to jest to, jego życie. Naprawdę mogłabym o nim opowiadać i opowiadać, lepiej go poznać. Ja natomiast miałam 15 lat i byłam niższa od niego. Miałam 168 wzrostu. Ciemny blond włosy, zielone oczy. Słuchałam tej samej muzyki co on. 'Niewiarygodne, jednak mamy ze sobą coś wspólnego' - dopiero teraz sobie to uświadomiłam.
Całkiem bym zapomniała że na jutro muszę się nauczyć fizyki i biologi. Siadłam do książek ale niezbyt mi to szło. Odpuściłam sobie... 'Pójdę na żywioł'. Włączyłam sobie radio, położyłam na łóżku i rozmyślałam o jakiś bzdurach. Nawet nie pamiętam o czym bo zasnęłam. Dobrze że po jakiś dwudziestu minutach obudził mnie sygnał sms'a. Przecież w ubraniu nie będę spać... Popatrzyłam na telefon, sms'a dostałam od jakiegoś numeru. Treść brzmiała : 'Wdziałem cię dziś. '  'Aha, no i co ? ' -pomyślałam sobie. Dziwne to było.
Byłam wykończona więc poszłam szybko pod prysznic, umyłam zęby i położyłam się spać.



No więc jak wam się podoba I rozdział ? Wiem, troszkę nudny bo I. Dużo opisów i w ogóle. Postaram się z II - obiecuję. 
Komentujcie. ;)