środa, 28 marca 2012

Rozdział V

- Jestem Laura... - odpowiedziałam mu niepewnie, wyciągając dłoń w jego stronę
I w tym momencie zauważyłam u niego w oczach takie hmm... iskry. Nie mam pojęcia czym było to spowodowane. Może bał się odrzucenia z mojej strony. A jak mogłabym opisać chłopaka ? Był wysoki. Jak na moje oko, miał taki wzrost jak Harry i może około 18 lat.
Ciekawi mnie to, od kiedy tutaj mieszka. A jeżeli to on jest tym nowym chłopakiem, co ma dojść do naszej szkoły ? Chyba nie, bo nie wyglądał na ucznia, który może mieć 15-16 lat. Więc to odpadało. Może przyjechał tutaj, bo ma jakąś rodzinę? Lecz bez sensu byłoby zawieranie znajomości z kimś, kogo można było już nigdy nie spotkać.
Zastanawiało mnie jedno. Jak mam rozumieć to, że pojawił się w moim śnie ? Przecież ja go nigdy nie widziałam. Ciekawi mnie również to, jaka będzie reakcja Isabell. Czy według niej, to dobry pomysł żebym się z nim poznała. Najgorsze jest to, że nie wiem jak mam go traktować. Jak zwykłego kolegę/znajomego, czy raczej go unikać. Zrobiła się niezła plątanina.
Wieczorem zabrałam się do nauki. Przy książkach siedziałam około dwie godziny. W tym czasie do domu weszli rodzice.
- Cześć dzieci. Jest tutaj ktoś ? - zawołała z dołu mama
- No jestem. - powiedziałam niemalże do siebie
- Siema wszystkim ! - usłyszałam Harrego.
- Zejdźcie tutaj na sekundę a ty Haryy, wyłącz komputer. - powiedział głośniej tata
Zeszłam na dół. Rodzice czekali tam z LILY ? O nie, tylko nie to.
Lily to nasza kuzynka od strony mamy. Ma osiem lat i potrafi być nieźle wkurzająca. Ubiegłego roku musiałam iść z nią do kina na jakiś durny film o kucykach czy koniach... Szkoda gadać. Kiedy wychodziliśmy z sali znajomych, spotkaliśmy moich znajomych. Ona niestety wiedziała że ich znam, postanowiła wykorzystać sytuację i co zrobiła... ? Na cały głos powiedziała ' Czemu zaczęłaś płakać, kiedy ten konik prawie umarł ? '
Najlepsze jest to, że nie płakałam. Kiedy ziewam, oczy napełniają mi się łzami... Potrafiła to nieźle rozegrać a moi znajomi wypominają mi to do dziś.
- Kochanie Lily u nas zostanie na kilka dni, ponieważ wujek i ciocia pojechali w ważną delegację. - tłumaczyła mama
- Jaaaa...k się cieszę. -musiałam to poprawić, ponieważ mama zaraz się krzywo popatrzyła. Chciałam wypalić coś w stylu 'Ja się nią nie zajmuję !!'.
Usłyszałam jak Harry schodzi na dół. Tylko się odwróciłam, a on nagle zaczął biec po schodach na z powrotem na górę . Hmm... dlaczego ? Kochał Lily tak jak ja.
- Harry skarbie, pozwól na chwilę. - powiedziała mama
- Ja z nią nie śpię... - powiedzieliśmy jednocześnie z Harrym i tatą.
Zerknęłam na mamę jeszcze błagalnym wzrokiem.
- Zobaczymy... - dokończyła
- Idę na górę, muszę się uczyć - oznajmiłam i wybiegłam po schodach
- A ja... ja też muszę się uczyć. - powiedział Harry i dogonił mnie
- Harry, nie umiesz kłamać. - powiedział nieźle rozbawiony tata
- Dokładnie. - powiedziałam wchodząc do pokoju
Usiadłam na fotelu, wyciągnęłam laptopa, kiedy weszła Lily. Tak, miałam się uczyć.
Zaczyna się. Ja nie mam zamiaru nigdzie z nią wychodzić, ani spełniać jej zachcianek. Kiedy tyko wydobyła z siebie jedno słowo, miałam jej serdecznie dosyć.
- Cześć. - zaczęła troszkę niepewnie - Pobawimy się w coś... ? - ciągnęła
- Przepraszam, raczej nie teraz, muszę się uczyć - odpowiedziałam tak, aby widziała, że żałuję że nie mam dla niej czasu... ściema - może Harry znajdzie dla ciebie kilka wolnych chwil.
Lily zerknęła na mojego laptopa i wyszła z pokoju bez słowa.
Z jednej strony jest przeurocza, lecz z drugiej, czai się prawdziwe zło.
Resztę wieczoru przesiedziałam w pokoju. Słyszałam z pokoju mojego brata, że się bawili. Hmm... nieźle musiało to wyglądać. Coś czuję, że on będzie miał jej dość już na najbliższe dni.
Rano kto mnie obudził ? Nie, to nie budzik - błędna odpowiedź. LILY. Muszę chyba się zamykać na noc, przez te najbliższe kilka dni.
- Wstawaj! Już prawie siódma ! - zaczęła krzyczeć
- Idź mi stąd.
Przez najbliższe dwadzieścia minut byłam nękana przez 8 - letnie dziecko. Nie miałam wyboru, wstałam jeszcze przed budzikiem. Cud. Ubrałam się i zeszłam do kuchni. O dziwo, HARRY już tam siedział. Popatrzyłam na niego.
- Jej, jakie włosy. - powiedziałam, drwiąc z niego troszkę. Burza loków - dosłownie.
- Spadaj, dobra ? - odpowiedział obojętnie.
- Okaj. Kto spał z tym potworem ? - zapytałam mamę
Mama brodą wskazała na Harrego. Wybuchłam śmiechem. Za to oberwało mi się kawałkiem pomidora. Miłe uczucie, polecam serdecznie.
Do szkoły wyszłam razem z bratem. Poprosiłam go żeby opowiedział mi, jak to się wczoraj nieziemsko bawił z kuzynką. To było tak: Bitwa na poduszki, berek w pokoju o wymiarach dość małych, bitwa na poduszki i tak w kółko. Takie niezdecydowane dziecko. Nie chciałam się znaleźć w jego skórze. Moje przeczucia były takie, że to dziś będzie moja kolej nocowania z nią.
Jak minął dzień w szkole ? Całkiem nieźle. Okazało się, że nowym uczniem był Matt. Fajnie, byłam pierwszą osobą która go poznała - miałam się czym lansować. Zamieniliśmy kilka słów, coś tam o tym jak mu się szkoła podoba i podobne. Mogłam więc wywnioskować że czuje się tutaj fajnie. Co słychać u Isabell. Nic ciekawego, kręci się kręci - tak jak ten tydzień.
Akurat ten dzień zleciał dość szybko. Nie działo się nic ciekawego. Bardzo fajnie, cieszę się. W nocy nawiedził mnie ten sam sen, co kiedyś z udziałem Matta, teraz jak już znam jego imię to patrzę na to z innej perspektywy, lecz dalej to wszystko jedna wielka niewiadoma. Nawet ta sama godzina. Coraz dziwniej, coraz gorzej.


Cześć wszystkim. :)
Dziś nic specjalnie się nie dzieje, rozkręcę akcję - spróbuję. Dzięki za komentarze do poprzedniego rozdziału. Aż jeden, serio dzięki.

Trzymajcie się.